Ja dziś byłem na cz.3. Było marnie, ale nie aż tak beznadziejnie, jak myślałem.
Część 1 i 2 to dziś klasyk, można lubić mniej lub bardziej, ale ogląda się dobrze i jest się z czego pośmiać. Nowa część...no właśnie w sumie ani jedno ani drugie. Ze 3 razy się zaśmiałem, ale sala z 10 razy więcej, więc pewnie już można się spodziewać cz.4... Jak dla mnie prawie nic tam się nie trzyma kupy a każdy związek jest bezsensowny, bo w ogóle nie ma ani podstaw co do niego ani chemii między bohaterami. A fabuła jest tak skomplikowana, jak piosenka niejakiego Zenona Martyniuka, który brzmi pod koniec filmu. Chyba największym (jedynym?) plusem było zobaczenie kilkorga bohaterów sprzed lat, ale przed pójściem do kina warto obejrzeć zwiastun i iść z odpowiednim nastawieniem. Ja tak zrobiłem i nie bolało tak bardzo
...co nie zmienia faktu, że MiszMasz to dla mnie "mocne 4/10"