Ten odcinek tez imho nie stracił swojego uroku.
Jest po prostu napakowany akcją, może nawet czasami aż za dużo.
Pierwszy w historii tego serialu Turbo Boost ma bardzo ładna sekwencje początkową w silniku, ale już sam skok jest rozczarowujący. Wszędzie jest ciemno, trochę niebieskiego światła pod samochodem i właściwie nie do końca wiadomo co się właściwie stało. Mogli trochę lepiej pobawić się ujęciami, bo wystarczy mrugniecie oka żeby coś przegapić.
Mike i Sarah maja bardzo ciekawe gadżety jak ładunki wybuchowe w szpilkach czy urządzenie do spawania w ozdobie do włosów. Szkoda, że później już takich ciekawych rzeczy nie mają, tylko jakieś pójście na łatwiznę w stylu produkowania kluczy przez KITTa.
Inna dziwna rzeczą jest to, że Ci najemnicy zamiast poszukać najpierw Mike'a na balu, to latają za jego dziewczyna po piwnicach. -_-
No i te nowe intro w porównaniu z tym pilotowym to jakaś degradacja. Ja bym lepiej skleiła pare przypadkowych ujęć w rytm muzyki.
Co mi sie tutaj podobało (tak samo jak w pilocie) że KITT owszem przyjmuje rozkazy od ludzi, ale jednak myśli tez sam za siebie i jest świadomy na co sobie może pozwolić. W pilocie jeździł jak pirat, tutaj obniżył temperaturę samochodu do temperatury otoczenia.
Bardzo trzymające w napięciu i ciekawe jest gdy dzieje się coś nieprzewidywalnego (tutaj KITT dostał rakietą) a w SSC muszą coś na prędko wymyślić. W tym momencie widać, że Billy swoją pracę dostał ze względu na rozległa wiedzę. Później to właściwie tylko podgląda co dzieje sie w samochodzie i jakieś bzdety.
Trochę tez może za szybko pokazali, że FBI jest złe i niedobre i ludzie nie maja w nim zasad.
Idiotyczne tez jest to, że ludzie którzy ścigali Mike'a, tak po prostu nagle po sfingowanej śmierci go olali. Najpierw go ścigali nie wiadomo za co, a potem uwierzyli w to co w wiadomościach powiedzieli.
A sam koncept człowieka-Paczki i tym dbaniem o to by DNA nie dostało się w niepowołane rece troche mi przypomina sytuację z ciekawego filmu Gattaca.
Imho, zbyt szybko tutaj porzucono wątek ludzi ścigających Mike'a (nigdy się już później nie pojawił

) a za bardzo skupiono się później na pokazaniu jakie FBI jest złe. To już taki oklepany motyw, który już w poprzedniej dekadzie był nudny.
Gdyby może scenarzyści kolejnych odcinków trochę lepiej ze sobą współpracowali przy kontynuacji rożnych wątków fabularnych, lepiej by to wyglądało. Skoro pierwsze 13 odcinków ma mniej więcej wspólna fabułę, można było wprowadzić jakieś poboczne małe watki, które zainteresowałyby ludzi.